Czy wiesz, że mamy już prawie epidemię samotności? Gubimy się w tłumie, żyjemy szybko, nawet w związkach jesteśmy bardziej samotni niż kiedyś. Uciekamy w nowinki, zamiast pogadać z kimś na żywo, większość woli podglądać innych w mediach społecznościowych. Uciekamy od relacji, szukamy zamienników, ale to tak jak margaryna nigdy nie będzie masłem, tak dmuchana lalka z sex shopu nie będzie prawdziwą kobietą z krwi i kości. Czy nie szkoda czasu na takie niby życie? Od wielu lat jestem swatką, połączyłam już ponad 500 par, ale to tylko kropla w morzu samotności. Wiem, świata nie zbawię, ale może zbawię chodź te pojedyncze osoby? Jednak zastanawiałam się, dlaczego np. ta kobieta wybiera życie szczęśliwej singielki, a tak naprawdę płaczę nocami w poduchę. Dlaczego rozwiedziony dwukrotnie nie chce już słyszeć o kobietach i woli zapłacić gościowi, który je z nim obiad, tylko że po drugiej stronie ekranu? Dlaczego ktoś płaci za zakupy, plotki z udawaną przyjaciółką, a ktoś inny korzysta z usług z płatnego przytulania? Inna kobieta świadomie wybiera rolę kochanki, przystojny brunet szuka pocieszenia w ramionach prostytutek, chociaż jest adorowany przez kobiety... Niestety najczęściej z prostego powodu... Unikamy cierpienia. Chronimy siebie, a jednocześnie płacimy największą cenę... Jesteśmy bardziej samotni niż kiedykolwiek wcześniej. Przybywa singli jak grzybów po deszczu, w dużych miastach rozwodzi się już co drugie małżeństwo, pracujemy dużo, żyjemy szybko, jesteśmy coraz bardziej wymagający, chcemy więcej... Wierzymy w iluzję serwowaną w mediach społecznościowych, porównujemy, a jak nie dostajemy tego co koleżanka na zdjęciu, to uważamy nasz związek za nieudany. I tak w kółko. Nie lubię czarnowidztwa, ale jeśli się nie obudzimy, to staniemy się smutni, rozczynowi, zamknięci w sobie... I coraz mniej ludzcy. Więc co Ty możesz zrobić aby powstrzymać epidemię samotności?