Rozwiedziona – nowonarodzona

    Anna
 Czasem wydaje mi się, że to był tylko sen, że jak wstanę, to obudzę się w innym miejscu, czasie, wolna i szczęśliwa.
 Może zacznę od początku. Wyszłam za mąż za brata serdecznej koleżanki z pracy. Byłam pewna, że chwyciłam Pana Boga za nogi. Przystojny, czarujący, wykształcony. Własny dom w dobrej dzielnicy, dobra praca programisty. To było szaleństwo. Po kilku miesiącach znajomości oświadczył się. Po roku wzięliśmy ślub, który zorganizowała nam teściowa. W sumie to było mi to na rękę. W pracy dużo zajęć, a rodzice już dawno odeszli z tego świata. Jako jedynaczka miałam tylko siebie. Tym bardziej łaknęłam rodziny. Po ślubie wszystko
 wyglądało książkowo. Podróż poślubna, miłość i radość z każdego dnia. Wprowadziłam się na gotowe, dom był już urządzony, oczywiście przez teściową, która zaczęła wpadać do nas bez zapowiedzi. Wtedy poczułam na sobie, czym są żarty o wrednych teściowych. Zaglądała w garnki, sprawdzała szafki. Cały czas wydzwaniała za Antkiem, a to
 trzeba pojechać do lekarza, a to do sklepu, a tu coś zrobić. Jak się okazało, to ona wspólnie z mężem planowała wakacje, na które z nami pojechała, robiła obiady, a nawet udzielała rad dotyczących naszej sfery intymnej. Kiedy zapytała, jak długo ma czekać na dziecko, a Antek po każdej wizycie u niej również chciał wiedzieć, pękłam. Miałam dosyć. Nie widziałam siebie w tej rodzinie. Wielokrotnie rozmawiałam z mężem, stawiałam granice, chciałam, aby ograniczył kontakty z matką. On jednak nie widział problemu, przecież tyle jej zawdzięczał. Dom, pracę, którą mu załatwiła, wszystko. Niestety trafiłam maminsynka. Przez moment miałam pretensje do koleżanki, ale potem mi przeszło. Złożyłam pozew o rozwód i wtedy zaczęło się piekło. Teściowa przychodziła do domu, prowokowała i nagrywała, jak krzyczałam.
 Wspólnie z mężem chcieli zrobić ze mnie wariatkę. Stchórzyłam. Spakowałam się i uciekłam do cioci na
 wieś. W pracy złożyłam wypowiedzenie. Jednak wiem, że ta zmiana otoczenia pomogła mi przetrwać rozwód.
 Moja rada jest taka: jeśli możesz, wyprowadź się, zmień otoczenie, a zobaczysz, że wszystko będzie prostsze.
 Obecnie nadal mieszkam na wsi, ale już nie u cioci, a u nowego sąsiada cioci, który jest od dwóch lat moim
 partnerem. Tak jak ja również jest sierotą, więc z pewnością nie będzie maminsynkiem. Jestem szczęśliwa.
  
 Masz apetyt na więcej? W mojej najnowszej książce znajdziesz więcej takich historii.
 https://swatkaanna.pl/sklep/
  
 Pozdrawiam
 Swatka Anna 

Dodaj komentarz